[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Edward, po pogrzebie Belli, zamieszkał z nim w Forks i całe dnie spędzał przy grobie ukochanej.
Wyjątkiem był ślub Alice i Jaspera. Obiecał, że przyjedzie. Chciał się pożegnać. Zły był, że zostawił
Bells, ale obiecał jej, że szybko wróci. Nic już go nie cieszyło. Powoli wracały bóle głowy i migreny.
Zaczął mieć przywidzenia, które uwielbiał, bo zawsze widział swojego Anioła. Z dnia na dzień było co
raz gorzej. Wyglądał jak cień człowieka, powoli tracił rozum. Charlie jednak obiecał mu, że nigdzie go
nie odda i słowa dotrzymał. W rocznicę śmierci Belli, Edward zaniósł na cmentarz kwiaty. Towarzyszył
mu Jake. Siedział przy mogile i płakał, a pies opierał mu łeb na kolanach. Nagle zrozumiał, że to
koniec. Poczuł, jakby ktoś młotem uderzył go w potylicę. Pociemniało mu przed oczami i osunął się na
pomnik. Jake zawył głośno i pobiegł do domu.
- Witaj, Edwardzie, tęskniłam powiedziała Bella.
- Kocham cię odpowiedział i wtulił się w jej rozłożone ramiona.
Przywarli do siebie w namiętnym pocałunku, aby pozostać ze sobą na wieczność.
KONIEC
[ Pobierz całość w formacie PDF ]