[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najważniejszy...
Czyżby? - zadrwiły hormony.
No dobrze, czemu nie przyznać otwarcie, że Noah był tak atrakcyjny, że
bez trudu uwiódłby każdą kobietę.
- 37 -
S
R
- Starr? - Noah wypuścił ją z objęć.
- To było tylko...
- Wiem.
- Jesteśmy na ulicy. - Oparła dłoń na jego torsie, usiłując zapanować nad
drżeniem kolan.
- Wczoraj ci to nie przeszkadzało. Jednak następnym razem zrobimy to w
bardziej odpowiednim miejscu - zapewnił Noah i lekko przesunął kciukiem po
jej pełnych wargach. Miał przy tym taką minę, jakby targały nim sprzeczne
emocje.
Starr uznała, że jego zachowanie jest wynikiem stresu. Noah wiele
ostatnio przeżył i w innych okolicznościach na pewno nawet nie zwróciłby na
niÄ… uwagi.
- O czym myślisz? - spytał, gdy w milczeniu wpatrywała się w jego
jedwabny krawat.
Przejechała czubkiem języka po ustach i natychmiast je zamknęła, bo
oczy Noah nagle pociemniały.
- Niewiarygodne, do czego jestem zdolna. Właśnie całowałam się z
facetem, który nosi garnitur nawet w sobotę. Jesteś typowym przedstawicielem
konserwatywnej klasy średniej.
- Dobrze, że nie seryjnym mordercą. Chociaż nie wiem, co woleliby twoi
rodzice. Chyba w ogóle nie przepadają za lekarzami?
- Nie lubią żadnego, który chciałby się zaprzyjaznić z ich córką i
oczywiście są zwolennikami medycyny naturalnej. -
Starr cofnęła się i skrzyżowała ramiona. - Kiedy mogę odwiedzić Becky?
- spytała.
- Niech ci będzie. - Noah westchnął zrezygnowany. - Dzisiaj. Zapraszam
ciÄ™ do mnie na kolacjÄ™. WpadnÄ™ po ciebie o piÄ…tej.
- Nie - odparła pośpiesznie. - Sama przyjadę.
- A to czemu? Kogo bardziej siÄ™ boisz - Becky czy mnie?
- 38 -
S
R
- %7ładnego z was - zapewniła wyniośle. - Becky to sama słodycz. A skoro
potrafię poskromić afrykańskie lwy, to dam sobie radę i z tobą.
- Brzmi interesująco. Nie mogę się doczekać. - Wyjął z kieszeni
wizytówkę i zapisał na niej swój adres. - To za miastem, na wybrzeżu. Przywiez
kostium kÄ…pielowy.
- Chwileczkę. - Dogoniła Noah, gdy szedł do samochodu. - Po co mi ten
kostium?
- Do kÄ…pieli w jacuzzi.
- Nie zamierzam się z tobą przespać.
- Wiem. - Wsiadł do auta i zapiął pas.
- Mówię poważnie!
- Oczywiście. - Uruchomił silnik i pomachał na pożegnanie. - Do
zobaczenia koło piątej.
Odjechał, a ona sapnęła gniewnie, kopnęła betonowy krawężnik i
krzyknęła z bólu. Ten facet był naprawdę nieznośny!
- Wiem, oczywiście" - sparodiowała złośliwie jego wypowiedz. - Guzik
wiesz, mądralo. Wydaje ci się, że mnie rozgryzłeś, ale nie masz zielonego
pojęcia, jaka naprawdę jestem.
Kuśtykając, pokonała kamienną ścieżkę. Gdy weszła do domu, wzięła
głęboki oddech. Tak samo jak w dzieciństwie, gdy się zastanawiała, co rodzice
nazwą tego dnia obiadem. W miarę upływu lat dom pachniał coraz
przyjemniejszą mieszaniną różnych ziół i olejków, drożdży oraz surowej wełny,
z której matka tkała stylowe tkaniny.
- Starr?
Odwróciła się i ujrzała stojących przy oknie rodziców. Stali ramię w
ramię, a na ich twarzach malowało się autentyczne przerażenie. Oboje jak na
komendę potrząsnęli głowami.
- On nosi garnitury - stwierdził ojciec.
- Kochanie - jęknęła matka. - Lekarz?!
- 39 -
S
R
Starr opadła na krzesło i zaczęła chichotać bez opamiętania. Noah miał
racjÄ™. PodglÄ…dali.
ROZDZIAA CZWARTY
Dzwonek zabrzęczał w chwili, gdy Noah sprawdzał temperaturę wody w
jacuzzi. Co za synchronizacja, pomyślał zadowolony.
Przez cały dzień bił się z myślami. Nie był pewny, czy postępuje
właściwie, więc wynajdywał coraz to nowe argumenty i kontrargumenty, ale
fizyczne zauroczenie uparcie górowało nad pozostałymi odczuciami. Noah w
głębi duszy musiał przyznać, że pragnie znów zobaczyć Starr, chociaż uważał ją
za ucieleśnienie kłopotów. Roztropni mężczyzni nie angażują się w bliższą
znajomość z taką kobietą. Po prostu tego nie robią.
Lecz mimo to bardzo pragnął znów ją zobaczyć.
A zresztą, w czym problem? Przecież nie biorą ślubu, prawda? Otworzył
drzwi na oścież i powitał Starr szerokim uśmiechem. Ze zdumienia zamrugała
powiekami.
- Podoba ci się? - spytał, ostentacyjnie wkładając palec w jedną z licznych
dziur w spłowiałej, trykotowej bluzie.
Starr zasłoniła dłonią usta, żeby nie parsknąć śmiechem. Jeszcze gorzej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]