[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bianka wzruszyła ramionami.
Poradzę sobie powiedziała. Przecież przyjechałam, by być blisko ciebie. Myślę,
że wiele rzeczy można by tu lepiej zorganizować. Właśnie zastanawiam się jak. Może pani
Betterton zechce mi pomóc, skoro nie jest zaangażowana w prace naukowe.
Hilary pośpiesznie zgodziła się na ten plan. Andy Peters rozśmieszył wszystkich,
odzywajÄ…c siÄ™ ponuro:
Czuję się jak mały chłopiec oddany do internatu, który tęskni za domem. Z radością
zabrałbym się do jakiejś roboty.
To cudowne miejsce do pracy rzekł Simon Murchison z entuzjazmem. %7ładnego
odrywania się i cała aparatura do dyspozycji!
.Czym się pan zajmuje? zapytał Andy Peters.
Trzej panowie zagłębili się w rozmowie na tematy zawodowe. Hilary nic z tego nie
rozumiała. Zwróciła się do Ericssona, który siedział odchylony do tyłu z roztargnionym
wyrazem twarzy. A pan? zapytała. Czy też tęskni pan za domem? Popatrzył na nią,
jakby wrócił z bardzo daleka.
Nie potrzebuję domu powiedział. Dom, więzy uczuciowe, rodzice, dzieci,
wszystko to tylko przeszkadza. Człowiek nauki musi być wolny.
I naprawdÄ™ czuje siÄ™ pan tu wolny?
Jeszcze nie wiem. Mam nadzieję, że tak będzie.
Po obiedzie odezwała się Bianka mamy duży wybór rozrywek. Jest tu pokój do
kart, gdzie można grać w brydża, kino, trzy razy w tygodniu przedstawienie teatralne i od
czasu do czasu zabawy taneczne.
Ericsson zmarszczył brwi.
Te wszystkie rzeczy są niepotrzebne oznajmił. Trwoni się na nie energię.
Ale kobietom trudno się bez nich obyć zaprotestowała Bianka.
Popatrzył na nią z zimną, bezosobową niechęcią. On uważa, że kobiety są też
niepotrzebne pomyślała Hilary.
Położę się wcześnie powiedziała, ziewając ostentacyjnie. Nie mam dziś ochoty
ani na film, ani na brydża.
Oczywiście, kochanie przytaknął Tom Betterton pośpiesznie. Musisz się teraz
położyć i dobrze wypocząć. Pamiętaj, że miałaś bardzo meczącą podróż. Kiedy wstali od
stołu, dodał: Powietrze nocą jest wprost cudowne. Po kolacji zwykle spacerujemy po
dachu; jest tam prawdziwy ogród. Potem rozchodzimy się do różnych zajęć lub do pokoi.
Może przejdziemy się trochę przed snem?
Pojechali na górę windą obsługiwaną przez okazałych tubylców w białych szatach. Mieli
ciemniejszy odcień skóry i masywniejszą budowę ciała niż Berberowie. Hilary zadziwiło
nieoczekiwane piękno ogrodu. Urządzenie go musiało pochłonąć majątek. Przywieziono i
wciągnięto na górę tony ziemi. Rezultat przypominał znane arabskie baśnie. Rosły tam
wysokie palmy i inne tropikalne rośliny, otaczające małą sadzawkę. Kafelki, którymi
wyłożono ścieżki, miały barwne wzory perskich kwiatów.
Niewiarygodne szepnęła Hilary. Tutaj, w środku pustyni, baśń z tysiąca i jednej
nocy!
Zgadzam się z panią przyznał Murchison. Zupełnie jakby jakiś dżin to
wyczarował. Cóż, przypuszczam, że nawet z pustynią da się zrobić wszystko, jeśli się ma
dużo wody i pieniędzy.
SkÄ…d pochodzi woda?
Doprowadza siÄ™ jÄ… rurami ze zródÅ‚a w górach. To mison d être* naszej spoÅ‚ecznoÅ›ci.
Po ogrodzie przechadzały się grupki ludzi, ale powoli ich liczba malała.
Murchisonowie pożegnali się. Chcieli obejrzeć jakiś balet.
Na dachu pozostało już niewiele osób. Betterton poprowadził Hilary do wolnego miejsca
przy balustradzie. W górze nad nimi świeciły gwiazdy. Powietrze stało się teraz chłodne i
orzezwiające. Byli wreszcie sami. Hilary usiadła na niskim murku, a Betterton stanął przed
niÄ….
Teraz powiedz przemówił nerwowym szeptem. Kim, do diabła, jesteś?
Przez chwilę patrzyła na niego w milczeniu. Zanim mu odpowie, musi się czegoś
dowiedzieć.
Dlaczego rozpoznałeś mnie jako swoją żonę? zapytała.
Popatrzyli na siebie. %7ładne z nich nie chciało pierwsze odpowiedzieć. To pojedynek
woli myślała Hilary. Ale bez względu na to, jaki był Tomasz Betterton przed wyjazdem z
Anglii, teraz jego wola została złamana. Hilary przyjechała tu ze świeżą wiarą w możliwość
odbudowania swego życia. Betterton żył według narzuconego mu programu. O n a była
silniejsza.
W końcu odwrócił wzrok i mruknął posępnie:
To był impuls. Prawdopodobnie jestem cholernym głupcem. Wyobraziłem sobie, że
przysłano mi cię na ratunek.
Więc chcesz się stąd wydostać?
Na Boga, jak możesz pytać?
Jak się tu dostałeś z Paryża?
Tom Betterton zaśmiał się smutno.
Nie zostałem porwany ani nic z tych rzeczy. Przyjechałem z własnej woli i o własnych
siłach. Pełen gorliwości i entuzjazmu.
Wiedziałeś, że znajdziesz się tutaj?
Nie miałem pojęcia, że jadę do Afryki, jeżeli o to ci chodzi. Złapano mnie na klasyczną
przynętę. Pokój na ziemi, wymiana naukowych sekretów pomiędzy naukowcami całego
świata, ukrócenie kapitalistów i podżegaczy wojennych cały ten zwyczajowy żargon! Ten
gość Peters dał się złapać na to samo.
A kiedy przyjechałeś, okazało się, że jest inaczej?
Raz jeszcze roześmiał się gorzko.
Sama zobaczysz. Może rzeczywiście coś w tym jest. Ale nie tak to sobie wyobrażałem.
To nie jest wolność. Zrezygnowany, usiadł obok niej. Załamałem się. Czułem, że cały
czas jestem pod obserwacją. Wszystkie te środki ostrożności. Spowiadanie się z tego, co
robię, kontrolowanie moich przyjazni& Może to i konieczne, ale doprowadza człowieka do
szaleństwa! Kiedy składają propozycję, cóż, po prostu się wierzy. Wygląda, że wszystko jest
piękne. Roześmiał się krótko. A potem ląduje się tutaj!
To znaczy, że znalazłeś się w tej samej sytuacji, od której próbowałeś uciec? zaczęła
Hilary z namysłem. Obserwują cię i śledzą w ten sam sposób& czy może gorszy?
*
racja bytu
Betterton nerwowo odgarnął z czoła ciemne włosy.
Nie wiem powiedział. Uczciwie przyznaję, że nie wiem. Nie mam pewności.
Może wszystko sobie wymyśliłem? Wcale nie wiem, czy mnie obserwują. Właściwie po co?
Mają mnie tu& w więzieniu.
Więc zupełnie nie dotrzymali obietnic?
Dziwna rzecz. Właściwie dotrzymali. Warunki do pracy są idealne. Mamy wszystkie
aparaty i przyrządy. Można pracować dowolnie długo w dowolnym czasie. Mamy komfort i
wszelkie udogodnienia. Jedzenie, odzież, apartamenty& Oraz świadomość, że jesteśmy
więzniami.
Rozumiem. Kiedy dzisiaj zatrzasnęły się za nami wrota, też czułam się okropnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]