[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niego świeżością.
Powoli ułożył ją na łóżku, nie odsunął się jednak. Oczy
zdradziły jego zamiar, nim pochylił głowę.
113
RS
ROZDZIAA 6
Usta Neila musnęły lekko wargi Deirdre, jak gdyby badając ich
kształt i podatność, z każdą chwilą jednak stawały się bardziej
zachłanne, aż niemal straciła oddech.
Nie była w stanie myśleć, a tym bardziej zareagować. Wiedziała,
że Neil zamierza ją pocałować, nie spodziewała się jednak, że
zetknięcie ich warg będzie miało taki piorunujący skutek. Neil
przypominał wędrowca, umierającego z pragnienia na pustyni, który
niespodziewanie napotyka oazę. Całował ją niemal lękliwie, szepcząc
coś cicho, jak gdyby chcąc się upewnić, że nie jest mirażem.
Gdy wargi Deirdre wciąż pozostawały bierne, ujął jej twarz w
dłonie, odsuwając nieco i spoglądając w zasnute mgiełką oczy.
- Pocałuj mnie, Deirdre - szepnął.
Jego chrapliwa prośba wyrwała ją z odrętwienia. Gdy znów
pochylił się nad nią, rozchyliła wargi, ciekawa, chętna, oddając mu
pocałunek z rosnącą namiętnością. Zatraciła się w nim całkowicie,
smakując językiem prężne wargi Neila, równe zęby, oddychając jego
oddechem. Czuła, jak znów budzi się w niej kobieta.
- Deirdre - wyszeptał, przyciskając gorące czoło do jej czoła i
próbując zapanować nad oddechem. - Czemu to zrobiłaś?
- Co? - spytała oszołomiona.
- Dlaczego mnie pocałowałaś?
- Przecież sam mnie prosiłeś - odpowiedziała przytomniejąc.
114
RS
- Ale nie tak- mruknął, marszcząc brwi. - Spodziewałem się
przyjacielskiego pocałunku...
Był wyraznie zły. Deirdre wprost nie mogła w to uwierzyć.
- A kto mnie pocałował pierwszy w ten sposób?
- Nie musiałaś mi się rewanżować! -Zerwał się z łóżka i wybiegł
z sypialni, pozostawiajÄ…c Deirdre zdezorientowanÄ… i po chwili
wściekłą.
Usiadła i zamknąwszy oczy, próbowała zrozumieć jego reakcję.
Choć nigdy nie całowała się w taki sposób, nie była na tyle
niedoświadczona, by nie wyczuć podniecenia mężczyzny. Neil Hersey
był podniecony i zezlił się z tego powodu. To znaczy, że podobnie jak
ona boi się zaangażować.
A więc mieli problem.
Pocałunek sprawił jej przyjemność, co więcej, dostarczył jej
nieznanych doznań. Neil Hersey był niczym czekoladka wypełniona
brandy, słodka, rozpływająca się w ustach - i mocna. Uderzył jej do
głowy.
Dotknęła swych obrzmiałych ust i podrażnionej skóry na
brodzie. Podniecał ją nawet jego szorstki zarost, kontrastujący z
delikatnymi wargami.
Opuściwszy brodę na piersi, zaczęła ćwiczyć głębokie oddechy.
Po chwili wróciła jej jasność myśli. Tak, muszą tkwić tu pod jednym
dachem, a przez upór obu stron - nawet w jednym łóżku. Po prostu
musi pamiętać, że ma dość własnych problemów, I że Neil bywa
niemiły.
115
RS
Niestety, Neil właśnie w tym momencie wrócił do sypialni.
Niósł pod pachą jej kule i miał bardzo niepewną minę. Zawahał się na
progu, następnie podszedł powoli do łóżka.
- Proszę - powiedział, podając jej kule. - Kanapki są w
opiekaczu. Za chwilę będą gotowe.
Deirdre wzięła od niego kule i przyglądała im się długo, zanim
odważyła się spojrzeć na Neila.
Kąciki ust uniosły mu się w krótkim zdawkowym uśmiechu,
odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Deirdre oparła czoło o kule. O tak, Neil bywa okropny, ale
miewa też momenty, gdy jest uroczy i przemiły, co - jak na ironię -
tylko utrudnia przebywanie z nim pod jednym dachem.
Westchnęła. Musi jakoś sobie z tym poradzić, chyba że
skapituluje i opuści wyspę, Nie, nie ma mowy!
Wstała i wspierając się na kulach, poszła do kuchni. Lunch
upłynął w spokoju. Neil omijał wzrokiem Deirdre, o czym ona nie
miała pojęcia, ponieważ sama na niego nie patrzyła. Pochwaliła jego
kanapki. Neil zaparzył dzbanek świeżej kawy - niezbyt mocnej - i
zaniósł jej filiżankę do salonu. Przez cały ten czas oboje myśleli o
pocałunku i jego ewentualnych konsekwencjach.
Czując, że nie będzie w stanie skupić się nad książką, przyniosła
z sypialni włóczkę oraz poradnik  Robimy na drutach". Neil, który
siedział w fotelu, pijąc drugą filiżankę kawy, również nie miał ochoty
na czytanie, ale nie mógł się zdecydować na nic innego.
- Co robisz? - spytał znudzonym tonem.
- Sweter - odpowiedziała, nie podnosząc oczu.
116
RS
- Dla siebie?
- Mhm.
- Aadny kolor - zauważył, spoglądając na lawendowy kłębek
włóczki. - Strasznie grube druty.
- Robię obszerny sweter. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed