[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Verenę znał od ponad dwóch tygodni. I spędził wiele
Ostrożnie pociągnął łyk, żeby nie poparzyć języka.
godzin w jej towarzystwie, a jego zainteresowanie nie
Mikstura spłynęła po obolałym gardle, rozgrzała żołądek.
osłabło ani trochę. Wręcz przeciwnie, stawało się coraz
Do licha, ależ była dobra.
silniejsze.
St. John opadł na miękki fotel i położył nogi w butach
ChwileczkÄ™! DziaÅ‚o siÄ™ tak wyÅ‚Ä…cznie dlatego, że obo­
na niskim stoliku. Popijając poncz, zaczął rozmyślać
je byli zaangażowani w intrygujące śledztwo. Gdy lista się
o niebezpieczeństwach romansu z niezależną kobietą.
znajdzie, jego namiętność wygaśnie. Jak zwykle.
Znał ich kilka, ale podobnej do Vereny jeszcze nigdy nie
Z jakiegoÅ› powodu ta myÅ›l wcale go nie pocieszyÅ‚a. Ra­
spotkał. Prawdę mówiąc, nie przypominał sobie również
czej przyprawiÅ‚a o smutek. Verena byÅ‚a rozkoszna. PiÄ™k­
mężczyzny o takiej pewności siebie.
na, zmysłowa, inteligentna i uzdolniona. Takiej kochanki
Oczywiście jej siła niekoniecznie brała się z czterech lat
zawsze pragnÄ…Å‚.
samotnego życia, ale zapewne także z wychowania.
Właśnie. Kochanki. Cóż, pewnego dnia pewnie będzie
Pamiętał wyraz jej twarzy, kiedy James napomknął
musiał się z kimś ożenić. Ale będzie to osoba roztropna,
o rodzicach, oraz jej pózniejsze słowa. Ciekawe, jak to jest
spokojna i cicha, na przykÅ‚ad taka jak jego matka. Uczu­
przeżyć kolorowe dzieciństwo?
cia, które żywił dla Vereny, wynikały z faktu, że znajdo-
260
261
waÅ‚a siÄ™ w niebezpieczeÅ„stwie. Jako St. John miaÅ‚ wrodzo­
Ta myśl przyprawiła Brandona o dreszcz. Dobrze, że
ny instynkt opiekuńczy.
zamierzaÅ‚ siÄ™ wprowadzić do Westforth House jeszcze te­
Po prostu nagle ocknął się w nim rycerz, nic więcej.
go wieczoru. Zanurzył pióro w kałamarzu.
Z wyraznÄ… ulgÄ… ponownie zagÅ‚Ä™biÅ‚ siÄ™ w fotelu i oparÅ‚ no­
gi na stoliku. Jego obowiÄ…zkiem byÅ‚o chronić VerenÄ™. I bÄ™­
SÅ‚usznie podejrzewaÅ‚eÅ› lady Westforth. To ona ma li­
dzie ją chronił.
stÄ™, ale sÄ…dzÄ™, że wkrótce jÄ… odzyskam. Tymczasem uwa­
Jeszcze dzisiaj przeniesie swoje rzeczy do Westforth
żaj na siebie i uspokój ojca.
House, prosto do sypialni pana domu. I niezależnie od re­
akcji Vereny nie wyprowadzi się, póki sprawa zaginionej
Podpisał list, wysuszył go i zapieczętował. Następnie
listy nie zostanie rozwiÄ…zana.
wezwał Poole'a.
Zachowujmy się, jakbyśmy właśnie znalezli zgubę.
Kamerdyner zrobiÅ‚ zadowolonÄ… minÄ™ na widok puste­
Brandon westchnÄ…Å‚. Co zrobi, jeÅ›li naprawdÄ™ tak siÄ™ sta­
go kubka stojÄ…cego przy jego Å‚okciu.
nie? Jego wzrok padł na biurko.
Brandon wręczył mu list.
Napisze do Wychama. Nie będzie oszukiwał przyjaciela.
- Wyślij to jeszcze dzisiaj.
- Do diabła, nie podoba mi się to wszystko - mruknął
- Dobrze, sir. CoÅ› jeszcze?
do siebie.
- Tak. Spakuj moje rzeczy. Wyjeżdżam za godzinę.
WstaÅ‚ z fotela i siÄ™gnÄ…Å‚ po papier listowy. ZanurzyÅ‚ pió­
Poole zamrugaÅ‚ ze zdziwieniem, ale powiedziaÅ‚ z ukÅ‚o­
ro w atramencie.
nem:
- Oczywiście, sir. Zapakować strój wieczorowy?
Rogerze!
- Wszystko. Nie będzie mnie jakiś tydzień albo dwa.
Nie mam dużo czasu, ale myślę, że się niepokoisz, jak
Mam nadzieję, że nie dłużej.
sprawy stojÄ…. Chyba wiem, gdzie jest lista. WÅ‚aÅ›ciwie je­
Zaczął się podnosić z krzesła, gdy raptem przyszła mu
stem tego pewien.
do gÅ‚owy pewna myÅ›l. Zachowujmy siÄ™, jakbyÅ›my znalez­
li zgubÄ™.
Zawahał się. Czy powinien wspomnieć o Verenie? Tak.
MusiaÅ‚ napisać jeszcze jeden list. WziÄ…Å‚ nastÄ™pnÄ… kart­
Czy to nie będzie się równało zaproszeniu mordercy do
kę i szybko skreślił wiadomość. Podał ją kamerdynerowi.
jej domu? Oczywiście, towarzyszył jej James, ale nie przez
- Każ to dostarczyć na Timms Street dwa. Do rÄ…k wÅ‚as­
caÅ‚y czas. A Herberts, choć byÅ‚ niezwykle zrÄ™czny w przy­
nych sir Roberta Colburna z Ministerstwa Spraw We­
wÅ‚aszczaniu sobie Å›wiecÄ…cych cacek, nie stanowiÅ‚ zagroże­
wnętrznych.
nia dla osobnika zdeterminowanego. Natomiast jeÅ›li cho­
Następnie poszedł się przebrać do kolacji.
dzi o Petersa... Tak, ten człowiek był naprawdę grozny, ale
jednoczeÅ›nie naiwny i niezdolny do poradzenia sobie z Å‚o­
Verena westchnęła i przewróciÅ‚a siÄ™ na bok, zastana­
trem tak przebiegłym jak ten, który zabił Humforda.
wiając się, kiedy przyjdzie sen. Księżyc świecił jasno za
262
263
oknami Westforth House. Mocniej otuliÅ‚a siÄ™ koÅ‚drÄ…, ob­
śniała, chowała się przed światem. Pomyliła stagnację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed