[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To nie on wygrał powiedział Andrzej wygrała królowa. Mama, po co
królowej tyle pieniędzy, kiedy ona ma pałac i samochód, i koronę, i w ogóle.
Głupi oburzył się Janek. A jak chce sobie kupić coś do jedzenia, to przecież
musi płacić. Albo buty, albo jak chce iść do Mną. Pieniądze są potrzebne. %7łebym miał
pieniądze, to bym sam kupił taki patyk do grania na orkiestrze, a tak to co?
Janek, gdzie są twoje skarpetki? Spóznicie się, zobaczycie. O, jedną włożył
Andrzej. Zdejmuj jÄ… zaraz. A gdzie druga?
Lejek ma drugą. Nie szarp, bo podrzesz pouczył Janek. Daj mu kawałek
kiełbasy albo sera, to sam puści. Ja go znam.
Mama, czy królowa ma psa, jak myślisz?
Dajcie mi spokój z tą królową. Zwariować można. Od tygodnia o niczym innym
nie mówicie. Nie wiem, czy ma psa. Może ma kota. Może ma papugę. Na pewno nie ma
takich niemożliwych dzieci. Marsz do kuchni i pijcie mleko.
Mama jest przeciwko królowej stwierdził Andrzej wycierając grzbietem dłoni
wąsy z mleka. A Kowalski ją widział. Całe popołudnie stał ze swoją matką na jednej ulicy
i ją widział. Mówi, że nosi koronę i taki czerwony płaszcz z białym futrem, jak ten król, co
jest narysowany w naszej książce, a za nią chodzą różni ludzie i gra muzyka.
Nic podobnego oburzyła się matka Janka. Jest zwyczajnie ubrana, jak każdy
człowiek, i jest mała i siwa.
SkÄ…d mama wie?
Przypadkowo widziałam ją na ulicy powiedziała matka Janka szybko. No, a
teraz płaszcz i jazda na dół.
Szału dostanę z powodu tej królowej oświadczył ojciec Janka wychodząc z
pokoju dzieci. Pół godziny musiałem im czytać Baśnie narodów Związku Radzieckiego,
bo tam jest o królewnach, carach i carycach. W biurze też spokoju nie ma. Wszyscy w kółko
o jednym. Kto powinien był wygrać konkurs, kto wygrał, że królowa taka, że tu ją przyjęli, że
to zwiedzała. Ludzie zupełnie powariowali.
Kowalska zupełnie zgłupiała Czy wiesz, że kilka godzin stała z dzieckiem na
mrozie na ulicy, żeby zobaczyć tę kobietę.
I jak klaskała oburzył się ojciec Janka. %7łebyś ją widziała, to by ci się wstyd
zrobiło. Myślałem, że się pod ziemię zapadnę, przecież ona jest w Lidze Kobiet i zbierała
podpisy pod&
A skąd ty wiesz? krzyknęła matka Janka.
Przypadkowo przechodziłem koło szpitala na Litewskiej, kiedy akurat wychodziła
królowa z całą świtą. Tuż za nią szła ładna, młoda kobieta. Bardzo szykowne te Belgijki.
Ta młoda to nie żadna Belgijka, tylko Polka do niej przydzielona. Kowalska mi
mówiła. Muszę się zająć moją garderobą wiosenną. Nic zupełnie nie mam. Ale coś ty robił na
Litewskiej w biały dzień?
Szedłem służbowo do Ministerstwa Oświaty zdenerwował się ojciec Janka.
A co ty sobie wyobrażasz? Gdzie jest Andzia? Czas na kolację.
Andzia? powiedziała matka Janka z goryczą i spojrzała na zegarek. Za pół
godziny odchodzi pociąg do Brukseli. Andzia pewnie jest zupełnie przypadkowo na dworcu.
OKAZJA
Ojciec Janka z Lejkiem na smyczy powrócił ze spaceru. Lejek otrząsnął się
gwałtownie w przedpokoju i zaraz pobiegł do kuchni do swojej miski z wodą, pozostawiając
po sobie na podłodze duże, mokre czarne plamy.
. Otwieramy tę butelkę czerwonego wina węgierskiego, co stoi od świąt
zapowiedział ojciec Janka od progu kuchni. Co jest na kolację?
Biały serek powiedziała matka Janka niezbyt głośno. A bo co się stało?
Tata został dyrektorem! wykrzykiwał Andrzej podskakując w górę. Teraz
tata będzie miał samochód i będzie można robić wyścigi na Nowym Zwiecie i opryskiwać
chodnik błotem, i&
Cicho, smarkaczu! zdenerwował się ojciec Janka. %7ładnym dyrektorem nie
zostałem i przestań robić plotki.
Mama, co to są plotki? zainteresował się Janek. Czy z tego może być
samochód?
Bardzo rzadko odpowiedziała matka smarując chleb masłem. Ale dlaczego to
wino?
Plotki to są takie ryby pouczał Andrzej Janka.
Nie plotki, tylko płotki rzucił ojciec Janka.
Dlaczego tata mówi, że Andrzej robi płotki? zapytał Janek.
Nie mów, jak masz pełną buzię krzyknęła matka. Znowu się wszystko
pokręciło i człowiek nie wie, na którym jest świecie. Zawsze tak jest, jak jesteście wszyscy
razem. Dlaczego to wino?
Lejek dzisiaj podniósł nogę powiedział ojciec Janka uroczyście.
To wspaniale ucieszyła się matka Janka. Nareszcie przestaniemy się za niego
wstydzić.
Którą nogę? zakrztusił się Janek.
Jak to, którą? zirytował się ojciec Janka. Tylną.
Ale którą tylną kaszlał Janek. Prawą czy lewą.
Nie pamiętam powiedział ojciec krótko i wyszedł z kuchni.
Tata się znowu obraził szepnął Janek Andrzejowi do ucha. Jakbym to ja nie
pamiętał, toby mi dał.
Aha stwierdził Andrzej z satysfakcją.
Dałby. Z pokoju doszedł odgłos wyskakującego z butelki korka.
Czy są jajka? zawołał ojciec Janka.
Są dwa odkrzyknęła matka Janka.
A Andzia będzie na kolacji?
Będzie.
A jest boczek?
Był przed chwilą.
Co to znaczy?
Dałam go Lejkowi za tę nogę.
To do czego będzie to wino?
Poczekaj, ty połóż chłopców spać, a ja zejdę do Delikatesów i coś przyniosę
zaproponowała matka Janka. W końcu takie rzeczy nie zdarzają się codziennie.
Wiesz co? Zaproszę Kazików i może jeszcze Hanię. Ojciec Janka delikatnie
włożył korek z powrotem do butelki i postawił ją niedaleko kaloryfera. Od miesięcy nikt u
nas nie był.
Dobrze, i zadzwoń do Bąkowskich, winni im jesteśmy kolację.
Jak już schodzisz, to przynieś pół litra jałowcówki, na taką kupę ludzi wina nie
wystarczy.
I jak dostanÄ™, to serdelki.
I może kabanosy.
Czy masz jakÄ…Å› forsÄ™?
Mam pięćdziesiąt złotych.
Ja mam setkÄ™.
To musi starczyć.
Ale do końca miesiąca jeszcze tydzień. Matka Janka czułym wzrokiem spojrzała na
Andrzeja.
Może jeszcze dżemu?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]