[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W sypialni paliło się światło, miała więc nadzieję, że Stacey skorzystała z propozycji,
by spędzić tu noc.
Damon trzymał Emily w ramionach, robił to tak delikatnie i opiekuńczo, że łzy
napłynęły Charlotte do oczu, gdy szła w kierunku drzwi.
Otworzyła je i usłyszała niski, męski jęk. Serce zamarło jej z przerażenia.
- No, dalej, dziecinko, zrób to - odezwał się nieznajomy głos. - Zapłaciłem podwójną
stawkę, teraz wywiąż się z obietnicy.
Zatrzasnęła drzwi i zwróciła się do nachmurzonego gniewnie Damona. Przylgnęła
plecami do drzwi.
- Nie możemy wejść do środka...
Zacisnął zęby.
- To twoja siostra? - spytał.
Odpowiedzią był rumieniec wstydu.
- Tak.
- Jak często to się zdarza?
- Nigdy wcześniej tego nie robiła. Przysięgam.
Miała rację - nie uwierzył. Gdy wyszedł na dwór ze śpiącą Emily w ramionach, na jego
twarzy malowała się odraza.
- Damonie... - Pobiegła za nim. - Przysięgam na Boga. Stacey nigdy wcześniej tego nie
robiła! Nie przyszłoby jej do głowy, by mnie tak zdradzić.
- Twoja siostra jest tak samo niegodna zaufania jak ty. Jak śmiałaś narażać moją córkę
na kontakt z tak zdeprawowaną osobą? - powiedział.
Azy trysnęły z oczu Charlotte.
- Obiecała, że poszuka pomocy! Dała mi słowo.
Zmrużył oczy.
- Pomocy? W czym?
Poczuła ucisk w piersi, uświadomiwszy sobie, co mu zdradziła. Spuściła wzrok. Jej
głos był bezbarwny.
- Jest uzależniona od heroiny. Gdy nasz matka zachorowała, Stacey związała się z
podejrzanymi typami. Nie mogłam jej powstrzymać... Potem zaczęła się staczać...
58
S
R
- Więc sprzedaje się, żeby mieć na narkotyki?
Nie mogła wytrzymać jego wzroku.
- Co miałam robić? Musiałam utrzymać Stacey przy życiu, nawet jeśli przy okazji
sama narażałam się na kompromitację.
- Narażałaś nie tylko siebie, ale i moją córkę!
- Nie miałam wyboru! Wiesz, jak to jest, gdy patrzysz, jak osoba, którą kochasz,
niszczy swój potencjał i nie jesteś w stanie nic zrobić, by to powstrzymać? Próbowałam
wszystkiego. Błagałam, uciekałam się do przekupstwa, dawałam jej szansę po szansie, i
wielokrotnie, gdy już sądziłam, że ma za sobą najgorsze, zawodziła mnie.
- Więc wyrzuć ją ze swego życia.
Rzuciła mu oskarżycielskie spojrzenie.
- Tak jak to zrobiłeś ze mną? Dla ciebie to takie łatwe, prawda?
- Nie pozwolę, by moja córka stykała się z taką osobą - oznajmił, gdy taksówka
podjechała do krawężnika. - Nie wrócisz z Emily do swojego mieszkania. Dopilnuję, żeby
natychmiast przewieziono twoje rzeczy do mojego hotelu.
- Hotel nie jest odpowiednim miejscem dla małego dziecka - zaprotestowała, gdy
wepchnął ją do taksówki.
- Podobnie jak domowy burdel - odparował, sadzając Emily pomiędzy sobą a
Charlotte.
- Mówiłam ci. Nigdy wcześniej tego nie robiła. Obiecała, że pójdzie na detoks.
Zamierzałam zabrać ją do nowej kliniki. Dlatego wzięłam od ciebie pieniądze... żeby zapłacić
za jej leczenie. Jest bardzo kosztowne. Nie mogłabym sobie na nie pozwolić bez...
Przeszył ją wzrokiem.
- Wydałaś moje pieniądze na tę dziwkę?
Zacisnęła wargi.
- Oceniasz wszystko z wysokości swojej wieży z kości słoniowej, ale ile byś zapłacił,
żeby twoja siostra znowu była zdrowa?
Spojrzał na nią, oniemiały. Miała rację. Zapłaciłby każdą cenę, żeby Eleni
wyzdrowiała, ale żadne pieniądze nie mogły tego sprawić.
- Nie wiesz, jaki jest prawdziwy świat - ciągnęła. - Zrobiłam wszystko, co tylko
możliwe, żeby pomóc siostrze. Tyle razy łamała mi serce, ale się nie poddałam. W
przeciwieństwie do ciebie nie uznaję odrzucania ludzi. Nie dałeś mi szans na sprawiedliwy
proces. Uznałeś mnie za winną, ale tylko dlatego, że chciałeś, aby tak było.
- Nie chciałem, abyś była winna.
Powiedział to, ale w głębi duszy zastanawiał się, czy to prawda.
- Akurat. - Rzuciła mu pogardliwe spojrzenie i przyciągnęła do siebie córeczkę. -
Twoja tak zwana miłość nie trwała długo, prawda? Gdybyś naprawdę czuł coś do mnie, nic
59
S
R
nie powstrzymałoby cię przed bronieniem mnie. Ale przy pierwszej okazji pozwoliłeś mi
odejść.
- Jeśli to cię pocieszy, wcale nie było to dla mnie łatwe - odparł.
Spojrzała na niego z goryczą i skierowała wzrok na krople deszczu, gromadzące się na
szybach taksówki.
- Więc łatwo ci poszło - stwierdziła. - Najtrudniejszą rzeczą dla mnie było odejście od
ciebie i trzymanie siÄ™ z daleka.
Ale nie odeszła z własnej woli, przypomniał sobie z głębokim żalem. To on ją
odepchnÄ…Å‚.
ROZDZIAA DZIESITY
Emily zaczęła kręcić się w ramionach Charlotte, gdy tylko zajechali przed hotel
Damona. Taksówka zatrzymała się przed wejściem.
- Gdzie jesteśmy, mamusiu? - spytała. Mrugała powiekami, oślepiona jasnymi
światłami hotelowego foyer.
- To hotel, kochanie - odpowiedziała Charlotte. - Ten, w którym mieszka twój... tatuś.
- Mój tatuś jest tutaj? - Emily otworzyła szeroko oczy.
Charlotte uchwyciła kątem oka spojrzenie Damona i znowu ogarnęło ją poczucie winy.
Był bardzo rozgniewany, ale widziała też, że czuł się głęboko zraniony.
- Tak, jest tutaj, kochanie.
- Emily - na dzwięk niskiego głosu dziewczynka odwróciła szybko głowę. - Ja jestem
twoim tatusiem.
- Naplawdę? - Jeszcze szerzej otworzyła oczy.
Uśmiechnął się i łagodnie musnął palcem jej gładki policzek.
- Tak, naprawdÄ™.
- Będziesz z nami mieskał? - spytała, wkładając kciuk do ust.
- Jeszcze nie wie... - zaczęła Charlotte.
- Tak właśnie zrobię - przerwał jej Damon. - Wyjedziemy razem na wakacje, jak
prawdziwa rodzina.
- Polecimy samolotem? - spytała Emily, nie wyjmując kciuka z ust.
Skinął głową i wyjął córeczkę z taksówki.
- Nie takim zwykłym, starym samolotem, malutka, ale moim własnym odrzutowcem.
- Nigdy nie leciałam samolotem. - Emily oparła główkę na jego ramieniu, jej powieki
zaczęły znowu opadać. - Mamusia tez pojedzie?
Damon pochwycił buntownicze spojrzenie Charlotte.
- Tak, mamusia też pojedzie z nami.
- Wezmiecie ślub? - spytała.
60
S
R
Charlotte oderwała wzrok od płonących oczu Damona i zwróciła się do córki:
- Nie wszyscy tatusiowie i mamusie są małżeństwem.
Emily zaczęła marszczyć czółko.
- Ale ja chcę sypać kwiatki na ślubie, jak Janie. Chcę założyć ślicną sukienkę, mieć
kwiaty i ozdoby we włosach.
- Zobaczę, co da się zrobić - obiecał Damon i skierował się do hotelu.
Charlotte musiała poczekać, aż Emily zaśnie głęboko w drugiej sypialni apartamentu,
zanim mogła zaatakować Damona za to, że zamierzał w tak despotyczny sposób rządzić ich
życiem.
- Jak śmiałeś sugerować Emily, że wezmiemy ślub? - wściekała się, wchodząc do
salonu. - Będzie bardzo zawiedziona, gdy dowie się prawdy.
Przez dłuższą chwilę spoglądał w jej roziskrzone niebieskie oczy, nie mówiąc ani
słowa.
- Emily poruszyła ważny problem - stwierdził w końcu. - To dziecko chce mieć
normalną rodzinę. Możemy jej to dać.
Spojrzała na niego zaszokowana.
- Nawet o tym nie myśl. Jesteś ostatnim mężczyzną, którego mogłabym poślubić.
- Nie zamierzam dać ci wyboru. Jeśli nie zgodzisz się zostać moją żoną, stracisz nie
tylko pracę, ale i córkę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]