[ Pobierz całość w formacie PDF ]

a jej stopy nie dotykają ziemi. Hrabia wyczuł jej stan, wziął ją
za rękę i powiedział:
- Już po wszystkim. Była pani wspaniała! Z mojej winy,
ponieważ nie przewidziałem, że książę zmieni miejsce, mogła
pani zostać zamordowana.
- Obawiałam się, że pan może nie zauważył... że
upuściłam chusteczkę - powiedziała niepewnie Salrina.
- Powinienem był przewidzieć, że tak się może stać -
rzekł hrabia z gniewem.
- Niech się pan nie obwinia - odparła Salrina. - Był pan
szybki jak błyskawica, to było wspaniałe. Gdy podstawiłam
mu nogę, a on się potknął - podbił mu pan rękę, zanim
zdążył... mnie zabić - dokończyła głosem tak drżącym, że
hrabia powiedział prosząco:
- Niech pani już o tym nie myśli. Była pani w
niebezpieczeństwie, ale wyszła pani z tego cało. Teraz trzeba
zapomnieć i wierzyć, że piorun nigdy nie uderza dwa razy w
to samo miejsce.
Salrina próbowała się roześmiać, ale jej śmiech zabrzmiał
trochę chrypliwie. Spytała z niepokojem:
- A jeśli Napoleon będzie znowu próbował... przez innego
zabójcę?
- Wątpię - odparł hrabia. - Francuzi nie lubią porażek i nie
powtarzają nieskutecznych ataków.
Z pałacu Carlton do Berkeley Square było niedaleko.
Kiedy dojechali i wchodzili do hallu, hrabia zapytał:
- Czy nie miałaby pani ochoty na kieliszek szampana?
Salrina potrząsnęła głową.
- Chciałabym... jeśli pan nie ma nic przeciwko temu... iść
wprost do łóżka.
- Myślę, że to bardzo rozsądne.
Salrina wchodziła wolno po schodach, trzymając się
balustrady, tak czuła się znużona. Pokojówka, która jej
usługiwała, czekała już na nią w sypialni. Salrina rozebrała się
i położyła do łóżka, prawie się nie odzywając. Gdy została
sama, nie zgasiła świecy, lecz usiadła, oparta wysoko o
poduszki, rozmyślając o wszystkim, co przeszła, i prawie nie
wierząc, że to się naprawdę stało.
Jak to możliwe, żeby ona, dziewczyna bez żadnego
znaczenia w towarzystwie, przybyła z głębokiej prowincji,
wkroczyła do pałacu Carlton, aby ratować życie księciu,
narażając się przy tym na utratę swojego?
Kiedy się rozbierała, zauważyła na swojej piersi mały
czerwony znak od ukłucia sztyletu. Wiedziała, że tylko
niewiarygodnie szybka akcja hrabiego nie pozwoliła
Francuzowi wbić sztyletu w jej serce i uciec w zamieszaniu,
jakie by potem nastąpiło.
- Muszę jutro powiedzieć hrabiemu, jaka mu jestem
wdzięczna - postanowiła.
I nagle, z takim bólem, jakby ten sztylet naprawdę
przeniknął do jej serca, zdała sobie sprawę, że wszystko się
skończyło, a jej nie pozostaje nic innego, jak wrócić do domu.
Przeżyła w ciągu dwóch ostatnich dni przerażające i przykre
chwile, ale jednocześnie, choć wydarzenia wstrząsnęły nią,
nigdy ich nie zapomni. Była pewna, że nawet gdyby już nigdy
nie spotkała hrabiego lub lorda Charlesa, zawsze pozostaną jej
bliscy, jakby byli czÄ…stkÄ… jej samej.
Westchnęła głęboko i rozejrzała się po pokoju. Będzie na
pewno pamiętać nie tylko te dramatyczne chwile, ale również
elegancję i luksus pałacu Fleet, piękno pokoju, w którym się
teraz znajdowała, i niewyobrażalne skarby pałacu Carlton.
Będę o tym marzyć i śnić, mówiła sobie, jakby wszystko, co
widziała, było tylko fantazją.
Gdy już zdecydowała, że czas spać, otworzyły się drzwi w
drugim końcu pokoju, które jak sądziła, prowadziły do jakiejś
garderoby, i ku jej zaskoczeniu wyszedł z nich hrabia.
Szedł przez pokój w jej stronę i zauważyła, że się już
rozebrał, a kryza nocnego stroju osłaniała wysoko jego szyję
ponad kołnierzem czerwonego szlafroka, co sprawiało, że
wyglądał, jakby wyszedł ze starej ryciny.
Podszedł do łóżka i stał patrząc na nią, a Salrina spytała
nieśmiało:
- Czy przyszedł pan powiedzieć mi dobranoc? Ja... ja...
zapomniałam zamknąć drzwi na klucz, tak jak obiecałam, ale
nie wiedziałam, że są jeszcze drugie drzwi.
Hrabia uśmiechnął się, a potem usiadł na brzegu łóżka, z
twarzą zwróconą ku niej.
- Wiem, że jesteś zmęczona, Salrino - rzekł - ale muszę z
tobą porozmawiać, bo podejrzewam, że zechcesz jutro
odjechać.
- Oczywiście - przytaknęła Salrina - muszę wracać do
ojca, jak pan wie, ale... właśnie myślałam... to wszystko było
takie niezwykłe... nigdy nie zapomnę wizyty w Fleet... ani
tego ślicznego pokoju.
- A czy mnie też będziesz pamiętać?
Salrina uśmiechnęła się, pokazując dołeczki w policzkach,
i rzekła:
- Sądzę, że byłoby... niemożliwe... zapomnieć pana.
- Tak jak ja nie mógłbym zapomnieć ciebie - powiedział
hrabia.
Mówił głosem, jakiego dotąd u niego nie słyszała, i gdy
patrzyła na niego pytająco, dodał: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed