[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie wiem. - Naprawdę nie wiedział. Wszystko zależało od odpowiedzi Sary. - Myślę,
że pózno.
- W takim razie baw się dobrze - to mówiąc, odwróciła się i pobiegła na górę.
Włączyłam komputer. Otworzyłam pocztę. Fatalny list czekał.
Tata kręcił się w pobliżu, ale powiedziałam mu, że wolę najpierw przeczytać go sama.
Oczekiwałam najgorszego. I nie pomyliłam się. Zgodnie ze swoją wypróbowaną strategią
mama zaczęła od ataku.
Twój ojciec poszedł sobie, zostawiając mnie sarnę, a Ty trzymasz jego stronę! Masz
jeszcze szansÄ™ na moje przebaczenie, o ile natychmiast wyrzucisz go ze swojego domu.
Zaraz potem nadszedł czas na rozczulanie się nad sobą.
Jak mogłaś mi coś takiego zrobić, Joanno? Po tym wszystkim, co ja zrobiłam dla
Ciebie? Liczyłam, że po jednym, góra dwóch dniach wróci do domu z podkulonym
ogonem. Nie mówiłam ci tego wcześniej, ale ostatnio coś w niego wstąpiło. Zrobił się
strasznie wojowniczy i kłócił się ze mną przez cały czas. Dlatego musiałam dać mu
nauczkÄ™. Chyba mnie rozumiesz?
I dopiero teraz podała prawdziwą przyczynę swojego zdenerwowania:
Musi w tej chwili wracać do domu. Jeśli tego nie zrobi, nie biorę odpowiedzialności
za to, co będzie. Jeśli ktokolwiek domyśli się, co się stało, stanę się pośmiewiskiem całej
ulicy. Barbara Dick była tu wczoraj, żeby powęszyć. Zadawała mnóstwo denerwujących
pytań.
Potem nastąpił krótki fragment zupełnie nie a propos, który sprawił mi niezwykłą
przyjemność.
Musiała mieć w tym jakiś interes, ponieważ jak na osobę, która nigdy z niczym się
nie zdradza, była bardzo rozmowna. Powiedziała mi, że firma Nicoli ma kłopoty. Chyba
liczyła, że też otrzyma w zamian jakieś informacje. Przeliczyła się, bo milczałam jak
grób. Jeśli zrobisz to, co Ci mówię, uniknę kłopotów.
Zakończyła, przerzucając na mnie troskę o jej szczęście.
Joanno! Musisz zmusić go do powrotu. Liczę, że uratujesz nasze małżeństwo.
Po czymś takim wiedziałam, że zrobię wszystko, żeby trzymać go z daleka od jej
pazurów. Niech sobie mieszka u mnie tak długo, jak chce, a jeśli zakocha się po uszy w
Giovannie - trudno. Tylko mama będzie za to odpowiedzialna.
Tego wieczoru nie zajrzałam do poczty Sary. Rozmawialiśmy z tatą do póznego
wieczora.
- Właściwie dlaczego wyrzuciła cię z domu? - zapytałam.
- Pisze, że zrobiłeś się kłótliwy, a to do ciebie niepodobne.
- To przez Dicków. Ostatnio bardzo często się z nimi widywaliśmy. Wiesz, wspólne
kolacyjki to u nich, to u nas. Po każdym spotkaniu porównywała mnie z Brianem Dickiem.
Zawsze wypadałem gorzej. Ostatnio namawiała mnie na logopedę, który miał nauczyć
mnie mówić w kulturalny sposób . Jak Brian Dick, oczywiście. - Wzruszył ramionami. -
Powiedziałem wtedy, że nie życzę sobie więcej ich widzieć. Wpadła w furię. Wykrzyczała
mi to co zwykle: że jestem pospolity i mało inteligentny.
- No wiesz! W porównaniu z Brianem Dickiem jesteś najinteligentniejszym
człowiekiem na ziemi.
Nie był to zbyt pochlebny komplement, ale na szczęście tato nie zauważył
dwuznaczności tego, co właśnie powiedziałam.
- Byłem nieugięty. Kiedy następnym razem mieliśmy iść do Dicków, odmówiłem. I
mama postanowiła dać mi lekcję. I nawet nie wie, jaką przysługę mi wyrządziła.
- Czy to znaczy, że nie masz zamiaru wrócić?
- Nie wiem, Jo. NaprawdÄ™ tego nie wiem.
Nie to chciałam usłyszeć. Chciałam, żeby był teraz silny i zdecydowanie przeciwstawił
się mamie. Tylko że nie wypadało, żebym to ja mówiła mu podobne rzeczy.
- A co z Giovanną? - zapytałam. Popatrzył na mnie zaskoczony.
- Nie zaprosiłem jej nawet na kolację we dwoje. A jeśli da mi kosza?
Jednak ze spojrzeń, które wymieniliśmy, jasno wynikało, że żadne z nas w to nie
wierzy.
- Wszystko zależy od tego, jak potoczą się sprawy - zakończył rozmowę tato i oboje
poszliśmy spać.
Ale nie mogłam zasnąć. W głębi ducha bałam się, że jeśli mama sprytnie to rozegra,
uda jej się ściągnąć tatę do domu.
Po co dwoje ludzi, którzy się nie kochają, ma być ze sobą? A byłam pewna, że od
dawna są już sobie całkiem obcy.
Potem uświadomiłam sobie coś znacznie gorszego. Ja też wypominałam Danowi, że
nie jest taki jak moi nowi, błyskotliwi koledzy. Ludzie, z którymi nie widziałam się od dnia,
kiedy padł Pisus. Z którymi nie rozmawiałam od tamtego czasu, bo nie miałam takiej
potrzeby.
Ja też zarzucałam Danowi, że jest nudny.
Czyżby w tym, co mi powiedział, było trochę prawdy? Przypomniałam sobie wytarte
powiedzenie, że prawda bywa bolesna. Teraz na własnej skórze przekonałam się, że tak
jest.
ROZDZIAA 12
Tej nocy nie spałam dobrze. Wstałam, gdy jeszcze było ciemno, i na palcach
powędrowałam do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę. Wracając z filiżanką w rękach,
uchyliłam na chwilę zasłonę w salonie i wyjrzałam na rzekę. Uderzyło mnie, że właściwie
nigdy tego nie robiłam. A przecież widok z okna miał być jednym z największych plusów
tego mieszkania.
Tak naprawdę, nigdy nie polubiłam tego miejsca i nie uznałam go za swoje. Wstyd się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]