[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chwyciłam książki i biegłam najszybciej, jak mogłam. Jak najdalej. Do
domu. Do bezpieczeństwa. Ani razu się nie obejrzałam.
Nigdy więcej nie zobaczyłam tego człowieka.
Pózniej, w college'u, często wagarowałam i zamiast na lekcje szłam nad
morze. Moja mądra siostra Rabi'a miała brulion zapisany wierszami,
krótkimi opowiadaniami i myślami - po francusku i arabsku. Brałam tę
książkę z sobą i niemal ją pochłaniałam. Teksty Rabi'i były bardzo
skomplikowane, nasze trudne życie opisywały w symbolicznych obrazach,
które tylko my rozumieliśmy, ale nasi kuzyni i kuzynki już nie. Czytanie o
RS
151
moim losie w literackiej formie, jakby był to los kogoś obcego, uspokajało
mnie. Był mi bliski, bo go przeżywałam. Ale w wierszach i opowiadaniach
Rabi'i oddalał się z mojej duszy i pozostawał już tylko w moich myślach.
Czytałam o nim jak o losie jakiejś obcej rodziny.
Niestety, książka ta zaginęła. Pamiętam jeszcze tylko początek wiersza o
naszej siostrze Dżamili:
Je t'aime si fort car tu es ma soeur tu m'a quittée
comme tu as blessé mon coeur...
[Kocham cię tak bardzo Bo jesteś moją siostrą Lecz odeszłaś ode mnie
Jakżeś zranione, me serce...]
Dżamila odeszła od nas, gdy miała siedemnaście lat. Ciotka Zajna zarzucała
jej, że chce uwieść stryja Hasana. Było to śmieszne. Ale Dżamila przez całą
dobę była pilnowana i napastowana przez ciotkę i kuzynów. Dlatego
pogorszyła się jej astma. Czasami Dżamila w ogóle nie mogła oddychać i
padała zemdlona na podłogę.
Pewnego wieczoru wcisnęła mi do ręki zawiniątko ze swoimi rzeczami.
- Uciekam - powiedziała - rzuć mi tobołek z dachu.
- Dokąd pójdziesz? - wyszeptałam przestraszona.
- Na wieÅ›, do Asji i Wafy.
- Nie zostawiaj mnie samej, siostro - błagałam.
- Już dłużej nie mogę - powiedziała Dżamila - musisz mnie zrozumieć,
jesteś dużą dziewczynką. Widzisz, jak kuzyni mnie napastują. Ciotka
próbuje rzucić na mnie urok. Stryj codziennie mnie bije. Myślę, że on mnie
nienawidzi.
- Już nigdy cię nie zobaczę? - zapytałam.
- Może tak. A może nie - odpowiedziała Dżamila. - In sza Allah.
Potem zawołała do ciotki Zajny:
- IdÄ™ na chwilÄ™ do sklepu.
Ciotka przyszła na podwórze. Dżamila miała na sobie nocną koszulę.
- Zarzuć coś na siebie! - rozkazała ciotka.
Dżamila wymknęła się z domu. Zrzuciłam jej z dachu tobołek.
- Spotkajmy się w lasku - wyszeptała.
RS
152
Tam mnie objęła - po raz ostatni na wiele lat - i znikła.
Na wsi niechętnie ją przyjęto. Była pyskata i nosiła prowokująco obcisłe
miastowe ubrania, podkreślające jej duży biust i jędrny tyłek.
Babka była oburzona, ciotka zrozpaczona. Chciały odesłać Dżamilę z
powrotem do miasta. Ale moja siostra nawet nie chciała o tym słyszeć.
Szukała mężczyzny, który chciałby się z nią ożenić i stworzyć jej własny
dom. Po trzech miesiącach znalazła. Pierwszy, który zrobił do niej słodkie
oczy, został jej mężem. Urodziła syna.
Dzisiaj oczywiście już nie są razem.
Ja nadal spędzałam czas nad Atlantykiem. Gdy miałam piętnaście lat,
poszłam na bezalkoholowe plażowe przyjęcie dla nastolatków; chłopcy
musieli zapłacić za wstęp, natomiast dziewczyny nie.
Właściwie te przyjęcia były dozwolone dopiero od lat osiemnastu, ale udało
mi się przeszmuglować. Chciałam potańczyć.
W następnym tygodniu po przyjęciu podszedł do mnie na plaży jakiś
chłopiec.
- Pamiętasz mnie? - zapytał.
- Nie, skąd? - odparłam.
- Widziałem cię w weekend na przyjęciu dla nastolatków.
- Ja ciebie nie - odpowiedziałam.
Muhsin miał już dwadzieścia lat, ale był bardzo mały. Kiedy tak stał przede
mną, wydawał mi się słodki. Miał bardzo krótkie, kręcone włosy i wygolony
kark. Loczki miał usztywnione żelem. Jego skóra była ciemna, oczy jasne.
Muhsin nie był Berberem, tylko Arabem.
Trochę porozmawialiśmy i wkrótce się okazało, że coś nas łączy:
uwielbienie dla egipskiego piosenkarza Abd al-Halima Hafiza (1929-1977).
Zaczęłam śpiewać jedną z moich ulubionych piosenek Hafiza: Risalat min
taht al-ma (List spod wody):
Jeśli naprawdę mnie kochasz, pomóż mi uciec od ciebie. A jeśli chcesz mnie
wyleczyć, wylecz mnie z siebie.
Gdybym wiedział,
jak niebezpieczna jest miłość,
RS
153
nigdy bym się nie zakochał.
Gdybym wiedział,
jak głębokie jest morze,
nie zbliżałbym się do niego.
Gdybym wiedział, jaki będzie koniec, nigdy bym nie zaczynał.
Potem Muhsin przyłączył się do refrenu:
Nie mam sity oddychać w wodzie. Dlatego utonę. Utonę,
utonÄ™, utonÄ™.
Zpiewaliśmy razem i rozmawialiśmy, chowaliśmy się za wydmami, bo
kuzyni mnie śledzili. Nie pozwalałam się Muhsinowi całować. Bałam się
zostać taka jak moje kuzynki.
Zdesperowany Muhsin pisał do mnie pocztówki, które kupował w kiosku i
wysyłał listem poleconym. Na kartkach były wydrukowane kiczowate
czerwone serca, a poniżej widniało napisane jego ręką Ouardo, tęsknię za
TobÄ…".
Listy polecone rzadko przychodziły na naszą ulicę, więc gdy posłaniec
kazał mnie szukać, żebym pokwitowała przesyłkę, cała ulica była na
nogach. Kuzynki wyśmiewały się ze mnie, kuzyni grozili, że wytropią
natarczywego wielbiciela i przetrzepią mu skórę, ale stryj Hasan śmiał się
dobrodusznie. Mnie ze zdenerwowania serce waliło jak młotem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]