[ Pobierz całość w formacie PDF ]
silnych napięć seksualnych. Jest to bowiem w mojej sytuacji całkowicie niezależne od mojej
woli i często trudne do opanowania. W czasie spotkań nigdy nie mam jednak chęci
praktykować takich form jak masturbacja, onanizowanie się czy też usilne dążenie do
orgazmu jako takiego. W tym zakresie moim celem jest dojście do euforycznego orgazmu
rozumianego jako bardzo silne doznania zachodzące w moim umyśle. Ta sytuacja wbrew
pozorom nie jest wcale łatwa i w zasadzie nie daje mi szans na dłuższą metę kiedykolwiek do
ostatecznego ukontentowania swego niepokornego i samowolnego ducha oraz doznania
ostatecznego stanu błogości i końcowego szczęścia. Wiem, że będę wiecznym
poszukującym, spragnionym przeżywania ciągle tego samego a jednocześnie trochę innego i
nietypowego.
Ale to tylko pewne uproszczenie tematu i jego spłycenie. Bowiem w drodze do owych doznań
nieodzowne są dla mnie pewne gadżety używane w toku spotkań, bez których nie wyobrażam
sobie mojego świata uległości zwane przeze mnie kostiumem niewolnika. Przypomina to w
swej formie konieczność zakładania przez aktorów właściwych kostiumów w czasie
występów, stosowania pewnych efektów specjalnych i trików, powodujących, że graną sztukę
odbieramy realnie , że nią żyjemy, jakbyśmy byli w środku sztuki, epoki, przedstawienia.
Nie jest bowiem tak, że wszystko odbywa się tylko i wyłącznie w moim umyśle i w mojej
psychice. Trudno mi bowiem, bez pewnych środków przemocy i poniżenia wczuć się w
rolę uległego. I w tym zakresie nie różnię się zbytnio od niewolników traktujących bdsm jak
eksperyment seksualny bo to fajna zabawa".
W jakiejś części jestem też typem niewolnika otwartym i zdanym na łaskę Pani oraz Jej
podporządkowanym. Bowiem, jak już nieraz informowałem, owe podporządkowanie i zdanie
się na łaskę Pani następuje poprzez pozbawienie możliwości wszelkiego ruchu i wolności i
w ten sposób wyrabianie poczucia beznadziejnej bezsilności i całkowitego
podporzÄ…dkowania siÄ™ kaprysom Pani . Nie jest to jednak bezwarunkowe podporzÄ…dkowanie
się Władczej Pani w sensie psychicznym, bowiem moja uległość, nie nosi charakteru
dobrowolnej postawy niewolnika, lecz przybiera formÄ™ przymusu i przemocy, czyli formÄ™
siłowego zniewolenia poprzez mocne, bezwzględne związanie sznurami (taśmami
klejącymi a nawet łańcuchami) oraz umieszczanie niewolnika w różnego rodzaju jarzmach i
okowach - również w uciążliwych, niedogodnych czy represyjnych pozycjach a tym samym
fizyczne podporządkowanie się woli Pani. Owe podporządkowanie jest również
spowodowane rygorystycznym i nieodwołalnym zabraniem prawa głosu niewolnikowi za
pomocą wetkniętego knebla, uniemożliwiającego swobodę wypowiedzi, błagania o litość,
wyrażania protestu czy też artykułowania niepotrzebnych narzekań, lamentów i skarg, a
jednocześnie pełniącego inne ważne funkcje dyscyplinujące.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że moje spotkania z Piękną Panią są tylko pewnym
substytutem (bardzo przepraszam za brzydkie słowo, całkowicie nie pasujące do Prześlicznej
Mojej Pani, ale innego na dzień dzisiejszy nie umiem znalezć) moich poszukiwań. Jakby
chwilowym przystankiem dla moich skołatanych myśli i trwającej wciąż burzy w mózgu.
Mam też świadomość pewnej namiastki doznawanych przeżyć i realizacji zaciekawień ,
oraz jej chwilowości. Jednak nasze spotkania pozwalają odetchnąć mi i przeżyć coś na miarę
moich marzeń. Zresztą Piękna Pani nie daje mi w toku spotkań w żaden sposób odczuć, że to
tylko komercja, wyuczona teatralna rola. A takie chwile występów na scenie bdsm są mi
w tej chwili chyba jednak niezbędne, by dojść do siebie, oprzytomnieć i wrócić na jakiś czas
do normalnego, toczącego się wkoło nas życia. Pewnie w jakimś stopniu również się od nich
uzależniłem.
Zawsze zdawałem sobie oczywiście sprawę z komercyjnego charakteru naszych spotkań. Na
taki charakter tychże schadzek w końcu sam się zdecydowałem. Jednak w czasie tychże
spotkań styl Mojej Pani i sposoby przeprowadzanych tresur, pełne kobiecego wdzięku i
uśmiechu jak i realizowane przez Nią zasady postępowania nie pozwalają odczuć, a
zwłaszcza pamiętać, że te spotkania noszą właśnie taki, wynikający z góry określonych reguł,
charakter. Wręcz przeciwnie, w moim pokręconym umyśle odczuwam i zawsze traktuję nasze
spotkania, jako pewne, co prawda bardzo udziwnione, a nawet groteskowe, ale jednak
towarzysko-partnerskie spotkania i po prostu wolę by tak odczuwane pozostały.
Dzięki temu mam poczucie, że jest w świecie osoba, która rozumie moje dziwactwa, pozwala
mi i pomaga w ich realizacji a tym samym niejako wpływa na uspokojenie mojego, mocno
rozchwianego wnętrza.
To bowiem Moja Pani nie musiała, ale jednak zawsze okazywała mi tolerancję i
wyrozumiałość dla moich udziwnień, cudactw i nienormalnych, z pewnością dla większości
całkowicie niepojętych, wręcz okropnych zainteresowań. Nigdy nie doznałem od Mojej
Pani pogardy czy poczucia, że jestem kimś gorszym, że moje wewnętrzne odczucia
doznawane w trakcie tresury świadczą o skrzywieniach czy też zaburzeniach psychiki
aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że coś z tą moją psychiką do końca nie jest w porządku ale
Moja Pani jednoznacznie jasno, z wdziękiem uświadomiła mnie, że o ile nikogo nie krzywdzę
i nie przynoszę nikomu szkody to jest to moja i tylko moja sprawa, że jest to pewna i dana mi,
nierozłączna część mojej osobowości.
To Moja Pani swoim usposobieniem, kulturą, inteligencją oraz podejściem do mojej tresury, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]