[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 To, co Zuchon nazywa Kopcem Aslana, to oczywiście Kamienny Stół. Pamiętacie, stamtąd do Brodu Beruny...
 Most Beruny, tak to teraz nazywamy  wtrącił Zuchon.
 Za naszych czasów jeszcze nie było mostu. A więc od Kamiennego Stołu do Brodu Beruny było jakieś pół dnia
drogi albo trochę mniej, a z Beruny do Ker-Paravelu dzień i trochę. Idąc spacerkiem, wracaliśmy zawsze na
podwieczorek następnego dnia. Szybkim marszem można przejść całą trasę w jakieś półtora dnia.
 Pamiętaj, że teraz wszędzie są gęste lasy  zauważył Zuchon  i trzeba się będzie strzec, aby nie wpaść w
ręce wroga.
 Czy musimy koniecznie iść tą samą drogą, jaką trafił tu nasz Kochany Mały Przyjaciel?  zapytał Edmund z
32
przekÄ…sem.
 Nie wspominajmy już tego więcej, wasza królewska mość, błagam  jęknął karzeł.
 Zwietnie  powiedział Edmund.  Czy KMP będzie brzmiało lepiej?
 Och, Edmundzie  odezwała się Zuzanna  czy nie mógłbyś się od niego odczepić?
 Nic nie szkodzi, panienko... to znaczy wasza królewska wysokość  powiedział Zuchon chichocząc.  Kpina
nie zostawia bÄ…bli.
I odtąd często nazywali go KMP, aż prawie zapomnieli, co ten skrót oznacza.
 A więc, jak powiedziałem  ciągnął dalej Edmund  nie musimy wcale iść tą drogą. Dlaczego nie
moglibyśmy popłynąć morzem na południe, aż do Zatoki Szklanej Wody, a potem w głąb niej? Znajdziemy się
wówczas dość blisko wzgórza Kamiennego Stołu, a na morzu będziemy bezpieczni. Jeżeli wyruszymy
natychmiast, możemy dopłynąć do brzegu, zanim się ściemni, przespać się parę godzin i dołączyć do Kaspiana
wczesnym rankiem.
 Dobrze jest znać wybrzeże  zauważył Zuchon.  Nikt z nas nawet nie słyszał o Szklanej Wodzie.
 A co z jedzeniem?  zapytała Zuzanna.
 Będziemy się musieli zadowolić jabłkami  odpowiedziała Aucja.  Ruszajmy w drogę. Jesteśmy tu już dwa
dni, a jeszcze niczego nie zrobiliśmy.
 W każdym razie, niech nikt już nie myśli o użyciu mojej czapki jako koszyka na ryby  oświadczył Edmund.
Z jednej peleryny zrobili coś w rodzaju worka i zebrali tyle jabłek, ile się tylko zmieściło. Potem każdy napił się do
syta wody ze studni (wiedzieli, że nie będą mieli słodkiej wody aż do wylądowania w zatoce) i zeszli na brzeg, do
łodzi. Dzieciom zrobiło się trochę żal na myśl o tym, że opuszczają Ker-Paravel, w którym  choć był w ruinach
 zaczęły się już czuć jak w domu.
 Niech KMP siądzie przy sterze  powiedział Piotr  a my z Edmundem wezmiemy się za wiosła. Aha, jeszcze
jedno. Zdejmijmy lepiej kolczugi, będzie nam ciepło. Dziewczęta niech zajmą miejsce na dziobie i wskazują KMP
kierunek, bo nie zna drogi. Zanim opłyniemy wyspę, lepiej będzie trzymać się z dala od brzegu.
Wkrótce zielone, lesiste brzegi wyspy zaczęły się od nich oddalać, a jej zatoczki i skaliste przylądki stawały się
coraz mniejsze i mniejsze, aż łódz wypłynęła na pełne morze, wznosząc się i opadając na łagodnej fali. Morze
wokoło zrobiło się jeszcze bardziej niebieskie, a tuż przy łodzi zielone i pieniste. Pachniało solą, a w ciszy słychać
było tylko delikatny szum fal, miarowy chlupot wody o burty, pluskanie wioseł i skrzypienie dulek. Słońce
przygrzewało coraz mocniej.
Cudownie było siedzieć na dziobie, przechylając się przez burtę i próbując dotknąć palcami spienionej fali. A
głęboko pod wodą jaśniało czyste, białe dno, poznaczone od czasu do czasu purpurowymi smugami wodorostów.
 Jak za dawnych dobrych czasów  powiedziała cicho Aucja do siostry.  Pamiętasz naszą podróż do Terebintu
i do Galmy, i do Siedmiu Wysp, i do Samotnych Wysp?
 Tak  odpowiedziała Zuzanna.  I nasz wielki okręt  Blask szmaragdu z głową łabędzia na dziobie i z
wyrzezbionymi skrzydłami, odchylonymi do tyłu wzdłuż obu burt?
 I jedwabne żagle, i wielkie latarnie na rufie...
 I uczty na pokładzie rufowym, i muzykę...
 A pamiętasz, jak fleciści wdrapali się wysoko na maszty i przygrywali z wysoka, jakby to była muzyka z nieba?
Potem Zuzanna zmieniła Edmunda przy wiośle, a on przeszedł na dziób do Aucji. Minęli już wyspę i płynęli teraz
bliżej brzegu, opuszczonego i zarośniętego gęstym lasem. Może i wydałby się im piękny, gdyby nie pamiętali
czasów, w których całe to wybrzeże było zamieszkane przez ich wesołych przyjaciół, a morza nie dzieliła od reszty
kraju nieprzebyta, mroczna puszcza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed