[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skórze.
- Racja. Można udzielać rad, ale jeśli nie są brane pod
uwagę, należy się wycofać.
Oboje wiedzieli, że nie mówią o Emmy. Kelley
zmieniła temat.
- To był bardzo przyjemny weekend - powiedziała.
- Dla ciebie - tak. - Erich spojrzał na jej rękę. - A gdzie
pierścionek?
- Zwróciłam go Kurtowi. Chciałam to zrobić przed
obiadem. Oczywiście nie oczekuję, że mi uwierzysz -
dodała ze znużeniem.
- Nie wiedziałaś wtedy, że to imitacja.
- Nigdy nie dajesz za wygraną, co? - spytała z irytacją. -
Zakłopotanie Kurta też pewno cię ucieszyło.
- Wręcz przeciwnie. Uważałem, tak jak wszyscy,
zachowanie Magdy za skandaliczne.
- Ktoś powinien przywołać do porządku tę kobietę -
mruknęła Kelley.
- Istotnie. Ale z drugiej strony Kurt nie powinien dać ci
tego pierścionka akurat dzisiaj.
- Ach, więc to wszystko wina Kurta. To chcesz
powiedzieć.
- Sugerowałem tylko, że mógł się spodziewać
kłopotów. Dlaczego nie zaczekał, aż weekend się skończy?
To tak, jakby chciał ostentacyjnie pokazać Magdzie, że coś
was Å‚Ä…czy.
Kelley nie mogła powiedzieć Erichowi, że
demonstracja Kurta była skierowana wyłącznie pod jego
adresem.
- Emmy mówiła, że Kurt i Magda spotykali się ze sobą,
ale najwyrazniej on z nią skończył. Kobieta z odrobiną
godności pogodziłaby się z tym i pozwoliła mu odejść.
- Zgadzam się. - Erich miał dość tej ustawicznej obrony
Kurta. - Magda powinna się cieszyć, ty natomiast zastanów
siÄ™.
- Czy dlatego, że nie wierzę w oszczerstwo rzucone na
przyjaciela? - spytała szyderczo Kelley.
- Czy zależy ci, żeby wszyscy tak myśleli? %7łe on jest
tylko twoim przyjacielem? To dlatego włożyłaś pierścionek
na palec prawej ręki. A może było ci przykro, że twój
pierścionek zaręczynowy jest imitacją?
- To przepiękny pierścionek - powiedziała z
oburzeniem. - I wcale nie potępiam Kurta za to, że musiał
go zastawić. Ludzie czasami gwałtownie potrzebują
gotówki, ale ty tego nie potrafisz zrozumieć.
- W przypadku Kurta jest to stan chroniczny.
Wyprzedał wszystko, co miało jakąkolwiek wartość.
Dlaczego miałby wykupić pierścionek?
- To proste. Ma dla niego wartość sentymentalną.
- Kurt kieruje siÄ™ sentymentami w takim samym stopniu
jak lichwiarz, z którym robi interesy - rzekł cynicznie
Erich. - Możesz być pewna, że dał oryginał do skopiowania
po to, żeby zwabić bogatą, naiwną kobietę jak ty.
- Nie wierzę ci - uniosła się Kelley, tłumiąc własne
wątpliwości.
Kurt pierwszy poruszył sprawę autentyczności
pierścionka. Dlaczego? Może się obawiał, że ktoś inny o
tym jej wspomni? To, że wybrał akurat tamten moment w
lesie, też wydawało się podejrzane. Kiedy przyłapał Ericha
w jej pokoju, uznał go za groznego rywala. Było to na swój
sposób zabawne.
- Prawda cię nie interesuje. Zbyt imponuje ci tytuł
- powiedział Erich. - Dobrze, że jesteś bogata. Kurt już
zaplanował, jak wydać twoje pieniądze.
Teraz powinna wyznać Erichowi prawdę, ale jak to
zrobić? Mógłby pomyśleć, że jest wyrachowana.
- Nie podzielam twojej opinii o Kurcie, lecz nie w tym
rzecz. Zaproponował mi małżeństwo, ale odmówiłam.
Wbrew temu, co sÄ…dzisz, nie wszystkie Amerykanki
oddałyby duszę diabłu, żeby tylko zostać baronową,
hrabiną czy nawet księżną. - Zaakcentowała ostatnie słowo.
- Jeśli wyjdę za mąż, to z miłości, i nie będzie mnie
obchodziło, czym zajmuje się mój wybrany. Może
pracować na stacji benzynowej. Będę ci więc wdzięczna,
jeżeli zachowasz swoje rady dla kogoś, kto ich potrzebuje.
- Dlaczego więc przyjęłaś ten pierścionek? - spytał
Erich.
- Kurt wsunął mi go na palec i nim zdążyłam mu
zwrócić, został odwołany do telefonu.
- Czuję się jak kompletny kretyn - powiedział Erich po
chwili milczenia.
- Nie bez powodu.
- Czy mi wybaczysz?
- Jeśli zdobędziesz się na przeprosiny.
- Owszem. Nie zawsze jestem taki pochopny w
sądach. - Przeciągnął ręką po włosach. - Kurt działa mi na
nerwy. Nie powinienem przyjąć zaproszenia Henrietty.
- Czy nie powiedziała ci, że on tu będzie?
- Wymieniła go wśród innych. - Utkwił w niej wzrok.
- Nie udawaj, że przyjechałeś ze względu na mnie -
wybuchnęła Kelley. - Jesteś takim samym blagierem jak
Kurt. Obaj czegoÅ› ode mnie chcecie i twoje motywy wcale
nie sÄ… szlachetniejsze.
- Jeśli to aluzja do mojej deklaracji, że chcę się z tobą
kochać - powiedział lekko się uśmiechając - to nie ma w
niej nic łajdackiego. Mnóstwo mężczyzn musiało mieć na
ciebie ochotÄ™.
- Ale oni nie wściekali się i nie byli natrętni, kiedy
dostawali kosza.
- Po prostu martwię się o ciebie - powiedział cicho.
- Bardzo bym nie chciał, żeby cię oszukano.
- Gdybym była taką idiotką i na to pozwoliła, sama
musiałabym ponieść konsekwencje. - Kelley wiedziała, że
plecie bzdury. Erich dawał do zrozumienia, że się o nią
troszczy. Ale ona oczekiwała od niego czegoś więcej.
Odwróciła się. - Lepiej wracajmy.
- Poczekaj. - UjÄ…Å‚ jÄ… za ramiÄ™. - Musimy chwilÄ™
porozmawiać.
- Chyba oboje powiedzieliśmy dosyć. Przytrzymał
ją jeszcze chwilę, cały czas patrząc jej
w oczy. W końcu westchnął i cofnął rękę.
- Może masz rację - powiedział.
Gdy wracali, Kelley miała wrażenie, że serce rozlatuje
się jej na kawałki. Już nie będzie więcej żadnego sam na
sam z Erichem. Rzuciła ukradkowe spojrzenie na jego
profil. Księżyc i róże już na zawsze będą się jej kojarzyły z
tÄ… chwilÄ….
Weszli do salonu, kiedy Emmy zakończyła swój
występ, więc wszyscy zwrócili na nich uwagę.
- Ostrzegałam Henriettę, że moja gra odstraszy gości -
zażartowała Emmy.
- Pięknie grałaś - stwierdziła Kelley. - Wyszłam, żeby
zaczerpnąć powietrza. Stamtąd też cię było słychać.
- Braki w biegłości nadrabiam siłą uderzenia -
roześmiała się Emmy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed