[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poziomicÄ™.
- Clarence uważa, że obręcze zostały rozluznione.
- Też bym tak sądził, gdybym to ja miał je zabezpieczyć, a potem okazało
się, że puściły.
- Nie wydaje mi się, żeby starał się zrzucić z siebie winę - powiedziała
zapalczywie. - To nie w jego stylu.
Wiedziała jednak, że jej zapalczywość ma mniej związku z Clarence'em, a
więcej z uprzejmą obojętnością, z jaką ją dzisiaj traktował. Nie wiedzieć czemu
przypuszczała, że osiągnęli wczoraj jakiś rodzaj porozumienia.
Jednak, uwzględniwszy przyczynę, dla której się tu znajdowała, była to
płonna nadzieja. Właściwie nawet całkiem niebezpieczny pomysł.
- Co jest z tobą? - spytał. - Czy ty musisz uszczęśliwiać cały świat?
Musisz być zawsze tak cholernie miła? Lemoniada i kanapki, też mi coś!
- Wystarczyłoby proste dziękuję - odparła dotknięta do żywego. Ale
przynajmniej niebezpieczny pomysł polubienia go umarł śmiercią naturalną.
- Jeśli chcesz słyszeć dziękuję, siostro miłosierdzia, to idz pracować do
szpitala. Tutaj nie bawimy siÄ™ w takie ceregiele. Nie ma tu miejsca dla
wrażliwych mimoz.
- Znowu zaczynasz?
- Jeśli chcesz wiedzieć, to nigdy nie przestałem.
- Szkoda, że nie lubisz lekarstw. Bardzo poprawiły twój charakter.
Przebywanie w twoim towarzystwie było prawie miłe.
Drań, powiedział sam do siebie, gdy odeszła. Ręka piekła go z bólu.
Powinien był wziąć te tabletki, ale prześladowały go mgliste wspomnienia
swojego wczorajszego zachowania. Poczuł się jak idiota. Janey jest kaczeńcem.
Nie miał ochoty, by znów puściły mu hamulce.
Aobuz, powtórzył sam do siebie. Powinienem podziękować jej za
kanapki.
- 79 -
S
R
Kiedy obudził się i znalazł jedzenie oraz picie, poczuł taką ogromną
wdzięczność, że omal nie krzyknął. Już od dawna nikt się o niego nie troszczył.
Od dawna też nikomu na to nie pozwalał. Bał się... uzależnienia.
Nie lubił tego uczucia. I oczywiście nie mógł dać po sobie poznać, że
dokładnie tak się czuje. Na miłość boską, przecież ona nawet go nie lubiła.
Miała poślubić tego małego głupiego dentystę, którego mógłby przełamać na
pół jak wykałaczkę.
Ale on pewnie wiedział, jak mówić ,,dziękuję". Albo  przepraszam".
Nie, żeby go to obchodziło. Może sam się ożeni. Melanie wyraznie do
tego parła. A gdyby w dodatku pobrali się w grudniu, miałby urlop podatkowy.
Melanie nie chciała mieć dzieci. I nie umiała piec ciasteczek. Ale przecież
był na tyle dorosły, że umiał odróżnić marzenia od rzeczywistości. Marzenia
trzyma się głęboko ukryte i wyciąga się je tylko na swój własny użytek.
Najgłupsze, co może człowiek zrobić, to uwierzyć w niepoważne mrzonki.
To jej obecność wywoływała w nim te dziwne uczucia niezadowolenia.
Tę dziwną tęsknotę... za czym?
Ujrzał, jak z szerokim uśmiechem wita się z Jeleniem i podaje mu małą
brÄ…zowÄ… torbÄ™.
Jeleń zajrzał do środka i jego twarz rozjaśniła się uśmiechem. Wyjął
czekoladowe ciasteczko domowej roboty i włożył je do ust w całości. Zamknął
oczy i gryzł z rozkoszą.
Gdybym nie był takim gburem, sam mógłbym teraz jeść ciasteczko
czekoladowe, pomyślał.
- Mała, jeśli chcesz otworzyć cukiernię, co jest wybitnie kobiecym
zajęciem, zrób to. Ale jeśli chcesz pracować dla mnie, to w ciągu trzech sekund
chcę usłyszeć stukanie młotka. Potrzebuję te wewnętrzne ściany na wczoraj.
Podszedł do ściany, która się zawaliła poprzedniego dnia i popatrzył na
niÄ… z zewnÄ…trz.
- Jeleń, czy to są te same obręcze, których używaliśmy wczoraj?
- 80 -
S
R
- Tak.
Blaze zmarszczył się i przesunął ręką po nacięciach w drewnie. Czyżby
ktoś sabotował jego pracę? Wydawało się to mało prawdopodobne. Dlaczego?
Może to grasujące w nocy dzieciaki? Czy zdawali sobie sprawę z tego, co robią?
%7łe mogli kogoś zabić?
Poczuł w ręce koszmarny ból, jakby przechadzał się po niej słoń.
Janey panowała nad sytuacją. Miała rację. Powinna otrzymywać
dwanaście dolarów za godzinę, a jeśliby przynosiła do tego ciasteczka, to nawet [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed